Dzień IV
W tym dniu z Przełęczy Okraj zawędrowaliśmy na Skalny Stół. Wycieczka była na prawdę urocza, bo na szlaku nie było żywej duszy :)
Trochę odpoczywaliśmy
Tarzanko ( prawie się sturlał w dół :P )
Jeżozwierz ^^
Trochę pozowania też było :)
I rozmyślania...
A tu już u celu
Dzień V
Ten dzień był dla nas tragiczny :P Zdecydowaliśmy się zaliczyć Śnieżkę. Droga przez Kocioł Łomniczki już nas trochę dobił, ale to co działo się potem to była tragedia. W drodze z przełęczy pod Śnieżką na Śnieżkę złapały nas dosłownie huraganowe wiatry. Nie dało się iść. Ja już byłam załamana, myślałam, że nie dojdę. Jak już w końcu postanowiłam ruszyć to Jimmy nie chciał iść. Dosłownie po 5 minutach spadł grad ! Musiałam rzucić się na trawe ( mokrą oczywiście ) i osłonić psa. Masakra! Ale przeżyliśmy i w nagrodę zobaczyliśmy piękną tęczę :) Zdjęć nie ma, bo wycieczka była zbyt hardkorowa xP
Dzień VI
I ostatni, czyli wycieczka na wielki Szyszak i Śnieżne Kotły ( gdzie też nieźle piździało). Potem w przewodniku wyczytałam , że te wiatry niejednego strąciły w przepaść. Dobrze wiedzieć !
My prawie na Szyszaku :)
Widze,że wiele osiągasz ze swoim BC.Wspaniale się dogadujecie,musisz bardzo kochać psy.
OdpowiedzUsuń