W niedzielę, 20 lutego , wybraliśmy się z JJ na borderowy spacer do parku chorzowskiego. Zimno było nieziemsko,ale postanowiłam tym razem nie odpuszczać, spakowałam Jima, chłopa i się do autobusu i wyruszyliśmy. W autobusie nie było najgorzej, dużo bardziej Jimmy przeżywał auto, niestety różne środki transportu to coś co nas nie ominie, więc musi się po prostu przyzwyczaić. Nienawidzi niestabilnych ruszających się powierzchni ( huśtawka to chyba będzie dla nas horror ;) ). Na początku zachowywał się wzorowo, leżał sobie, pod koniec już cos go dupka zaswędziała i razem z Psikutem zaczęli się wiercić :P
Spacer był wyjątkowo ( podobno ) liczny. Jimmy był zaszokowany taką ilością BC, a ja zakręcona, bo ciągle mi się gubił w gąszczu czarno-białych potworów :P
Tutaj dowody na to, że byliśmy. Zdjęcia nie są moją własnością.
 |
Małe spięcie z Psikutem ;) |
 |
I na koniec zbiorowo :D |
Jedyne co mi się nie podobało to samcze zapędy JJ. Chyba mały wypierdek chce jednak stracić jądra =.=
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz